wtorek, 7 października 2014

Ania Przybylska

Dlaczego?...

Wiecie co, ja tez nie wierzę w to, że po śmierci spotkamy tych, co już odeszli wcześniej. Że ich poznamy, że będą dla nas tak samo ważni, będą nas łączyć te same więzi, co tu, w czasie ziemskiego życia. Ale - wierzę, że żyliśmy zarówno przed naszym ziemskim życiem, jak i będziemy po nim. Wierzę, że byliśmy zawsze, że tak jak cała materia wszechświata istniała "od zawsze". Nowej nie przybywa, stara nie ginie. Zmienia miejsce pobytu - woda paruje, potem spada znów na ziemię, światło słoneczne dobiega do ziemi i tu jest wchłaniane przez rośliny, wszystko jest w nieustannym ruchu, wymianie, zmienia postać - ale już jest. Dlaczego zatem coś innego miałoby się dziać z ludźmi? Połowa naszego ciała w sensie fizjologicznym narodziła się wtedy, kiedy u naszej mamy wykształciło się ok. 400 komórek jajowych. Jesteśmy jedną z nich. Wstęp do naszego życia zaczął się na długo, zanim nasza mama pomyślała, że chciałaby nas mieć. To oczywiście ogromne uproszczenie. Ale chodzi o ten potencjał, że przy sprzyjających warunkach mogliśmy się rozwinąć, urosnąć, urodzić. I myślę, że podobnie jest z tą energią, zwaną przez niektórych duszą. Jesteśmy zapisani w "kodzie genetycznym" wszechświata. Ta dusza, która należała do Ani, tworzyła ją - była, jest i będzie. Pewnie gdzieś w innym wymiarze, który pewnie jest, tylko go nie widzimy, tak jak nie widzimy ultrafioletu, a pszczoła np. widzi. Ten inny wymiar, zwany przez niektórych niebem, to być może miejsce, w którym jesteśmy nieco samotni, odrębni, ale czy nieszczęśliwi? Zauważcie, że czy to chrześcijańska wizja nieba, czy buddyjska nirwana, zawsze chodzi o to samo, o wyzbycie się namiętności i potrzeb -postrzegane jako droga do szczęścia. To tu na Ziemi cierpimy, bo wchodzimy w interakcje z innymi ludźmi, na czymś nam zależy, chcemy, żeby ktoś nas przytulił, chcemy jeść, musimy na to jedzenie zapracować. A jeśli mamy tylko swobodną duszę, nie musimy walczyć o nic, nie musimy być ambitni - to już samo w sobie wystarczy do szczęścia. Nie martwcie się więc, że "tam" się nie spotkamy. Nie będziemy za tym tęsknić. Można być tylko wdzięcznym, że taka śliczna istota była między nami, że byli z nami nasi bliscy, których już nie ma - ale lepiej zamknąć to, jak drzwi za sobą. To było i już tego nie będzie. Dla Ani zaczęło się nowe. Dla każdego z nas kiedyś się zacznie. I nie będziemy już rozpamiętywać, czy mąż był złotym człowiekiem, czy pijakiem, czy matka była najlepsza na świecie, czy "toksyczna". Nie znaczy to, że możemy być wstrętni przez całe życie, bo ci, którym zawinimy i tak po śmierci o tym zapomną. To my będziemy się z tym męczyć, to nam będzie trudno odejść mając wrogów, to nam sumienie zatruje życie. Szkoda, że kościół przerabia to wszystko, zamiast mówić o sumieniu, opowiada o diable i czyśćcu. Wymyślił instytucję boga, któremu trzeba składać ofiary, modlić się do niego, prosić go o coś... po co prosić o coś, co na pewno będziemy mieli? Każdego z nas dosięgnie ten spokój, "wielki elektryk" rozłączy nam styki i wszystko, co nas tak bardzo absorbuje - przestanie nas dręczyć, pobudzać, niepokoić. Tę panią poniżej, co jeszcze dziś się tak bulwersuje brakiem papierka ślubnego, też to czeka. W innym wymiarze nikt jej nie zapyta, czy ona miała ze swoim partnerem ślub, to żadnego boga nie obchodzi. Ale jeśli odchodząc z tego świata będzie zrzędliwą, pokłóconą ze wszystkimi, przekonaną i swojej nieomylności i czystości moralnej staruchą - to może nie od razu trafi do sektora zarezerwowanego dla dusz czystych i spokojnych. A może trafi, do ostatniej minuty świadomości mamy szansę spokornieć i prosić o przebaczenie tych, którym wyrządziliśmy krzywdę.

niedziela, 9 lutego 2014

Maja naród za idiotów czyli jak UB-ecy nami manipulują

Marcin P. szef firmy Amber Gold. Człowiek z wyrokami sądowymi nie mający jeszcze 30-stu lat. jakim cudem zdobył pieniądze na utworzenie linii lotniczych??!!! Jaki bank udzielił mu kredytów na tak gigantyczne kwoty? Dlaczego urzędy państwowe nagle "oślepły"? Kto za tym wszystkim stoi? Co sie dzieje z Bąkiem (synem Tuska zatrudnionym przez Amber Gold)? Czy wiesz już jak można zamieść tak dużą aferę? Nie? To się dowiedz.

RMF FM: nikt nie pomagał Marcinowi P. w uruchomieniu Amber Gold



We­dług opi­nii bie­głych, do któ­rej do­tar­li dzien­ni­ka­rze RMF FM, Mar­cin P. dzia­łał sam. Spe­cja­li­ści z firmy Ernst&Young oce­ni­li, że pre­zes Amber Gold naj­praw­do­po­dob­niej nie miał mo­co­daw­ców i nikt nie wsparł pie­niędz­mi jego biz­ne­su.

Analiza opracowana przez Ernst&Young Audyt Polska trafiła do łódzkiej prokuratury pod koniec 2013 roku. Ma ona m.in. służyć do ustalenia faktycznych źródeł finansowania działalności Amber Gold oraz sposobu i poziomu osiąganych przez spółkę zysków. Nad opinią pracowało 28 ekspertów. Do jej treści dotarli dziennikarze RMF FM.

Okazuje się, że eksperci nie znaleźli żadnego podejrzanego przelewu na początku działalności Amber Gold, co ma świadczyć, że nikt nie dał pieniędzy Marcinowi P. na rozpoczęcie działalności. W raporcie zwrócono za to uwagę, że decyzje finansowe spółki nie dawały szans na zwrot pieniędzy osobom inwestującym w złoto.
Jak podaje RMF FM, prokuratorzy stwierdzili, że analiza jest kompletna i nie będą zlecać kolejnych prac.
Marcin P. jest podejrzany o 17 przestępstw, a jego żonie zarzucono popełnienie 12. Prokuratura - obok oszustwa znacznej wartości - zarzuca im m.in. prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej, poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach o podwyższeniu kapitału zakładowego kilku spółek grupy Amber Gold, naruszenie ustawy o rachunkowości oraz kodeksu spółek handlowych. Oboje są aresztowani i grożą im kary do 15 lat więzienia.

Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, działała od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.


Głos rozsądku czyli czego chcą Polacy




W zasadzie normalne postulaty:

1. uproszczenie prawa - na nowo prawo podatkowe, obniżenie kosztów pracy, likwidacja ulg podatkowych - każdy normalny człowiek powinien być w stanie samodzielnie prowadzić prostą księgowość...np. sklepu - to żadna filozofia - ale u nas to jest już niemożliwe
2. likwidacja senatu i zmniejszenie liczby posłów - obiecane...
3. ograniczenie biurokracji i stanowisk urzędniczych (agencje, jednostki pomocnicze, doradcy...- polityk powinien jedynie wyznaczać kierunek – obsada powinna być merytoryczna )
4. pełna osobista odpowiedzialność za swoje decyzje na stanowiskach administracyjnych - nie ma przymusu pracy w urzędach
5. dwanaście pensji w jednostkach publicznych czyż nie mamy 12 miesięcy?
6. likwidacja wszystkich przywilejów branżowych (nauczyciele, górnictwo, policja, sędziowie) - od tego jest pensja
7. zmiana prawa związkowego - być może jedna centrala, żadnych przywilejów w firmach dla tzw. działaczy
8. odsunięcie kleru od państwowej kasy - usuniecie religii ze szkół - zobaczcie, jak wygląda religijne skupienie w szkole. Religia powinna wrócić do salek katechetycznych i być wyborem.
Koniecznie wprowadzenie edukacji ekonomicznej - gospodarka to wojna w czasach pokoju.
9. zniesienie immunitetów za pospolite i ewidentne wykroczenia i przestępstwa.
10. zaostrzenie kar za zbrodnie i przestępstwa o wysokiej wartości materialnej.
11. obniżenie wysokich emerytur uprzywilejowanych


 
Na tej mapie Grecja i Cypr tez były na zielono...


 Ktoś z takimi hasłami wyborczymi nie szans na wybór … a to tylko .. głos rozsądku.
Mieszkam w mieście, gdzie największym pracodawcą jest urząd miejski...... a z głównych ulic poznikały nawet sklepy. Przy obecnych obciążeniach (ZUS) mało kto jest w stanie wymyślić sposób na utrzymanie. Świadczy o tym skala emigracji młodych ludzi. 

NIE MA TAKIEGO KRAJU NA ŚWIECIE, GDZIE JESTEŚ ZMUSZANY DO PŁACENIA PONAD 300 DOLARÓW PRZY PROWADZENIU JEDNOOSOBOWEJ FIRMY NIEZALEŻ{NIE OD TEGO CZY OSIĄGASZ ZYSK CZY NIE. ZUS NIE JEST TWOJĄ EMERYTURĄ (WYROK SĄDU) TYLKO PODATKIEM. Nawet w krajach rozwiniętych płacisz kilkadziesiat złotych – a polska jest już III światem- fabryki które funkcjonują to w większości filie zachodnich koncernów , gdzie polacy są jedynie wyrobnikami.
Jedyna dobra rzecz w emigracji - ci ludzie widzą normalniejszy świat.

Jak to możliwe, że Hindus w Londynie bez żadnego wykształcenia zakłada budę z z masala chicken , daje zatrudnienie Polakom... i sam sobie radzi z całym biznesem (bez szkoleń unijnych)?

Zielona Wyspa dla przędsiebiorców



Minister finansów: Mamy niskie podatki
Minister finansów Mateusz Szczurek w wywiadzie dla radiowej jedynki stwierdził
że w Polsce mamy niskie podatki. Mało tego są jedne z najniższych w Europie!

Porównamy zieloną wyspę z Wielką Brytanią:
Podaję przybliżone kwoty w złotówkach.
Kwota wolna od podatku w UK to około 47 000 złotych.
2014 - Oficjalna kwota wolna od podatku w Polsce jest to 3091 zł.
Czyli jeśli w Wielkiej Brytanii zarobisz 47 000 złotych to nie płacisz żadnego podatku.
Brytyjski "ZUS" to około 60 złotych miesięcznie i to ty decydujesz czy płacisz.
Mając niskie dochody możesz zawiesić płacenie.
Czyli zostaje w kieszeni 47 000 złotych.
Rząd Brytyjski nie chce nic od Ciebie w Polsce natomiast odwrotnie.
Masz prawo do "kwoty wolnej od podatku" 3091 złotych pod warunkiem że zapłacisz ZUS 12 000 złotych.


Mamy przykładowo rodzinę On szewc Ona fryzjerka mają dzieci na utrzymaniu.
(Zawód rodziców jest przykładowy może być inny liczba dzieci też nie jest ważna)
Żeby rodzice mogli legalnie nakarmić i ubrać swoje dzieci zapłacić za mieszkanie i media o muszą najpierw zapłacisz Rządowi Polskiemu haracz 24 000 złotych! (ZUS został zaokrąglony do 1000 złotych miesięcznie)
Czyli za 24 000 złotych mogą kupić u Mateusza Szczurka kilkutysięczną kwotę wolną od podatku!
 Panie ministrze finansów w normalnym kraju człowiek ma najpierw zapewnić swoje potrzeby i swojej rodziny. Podatkowi podlega jedynie umowna nadwyżka w dochodach.

Nazwanie ZUS podatkiem to nadużycie jest to bowiem mafijny haracz i nic więcej.
Obywatel ma płacić nawet jak nie ma z czego. Te bzdety o podatkach proszę zostawić na kampanię wyborczą. Fiskalizm Państwa to całościowy system który zawiera ZUS i wszystkie inne składniki które obywatel jest zobowiązany płacić. System ten jest po prostu złodziejski.

Rodzice mają dylemat ZUS czy jedzenie dla dziecka.
Rodzice więc ryzykują "przestępstwo" nie płacą ZUS tylko karmią tymi "ukradzionymi Państwu Polskiemu" pieniędzmi swoje dzieci. Taką "zadłużoną" rodzinę ściga komornik a następnie w "majestacie prawa" odbiera się dzieci a majątek rodziny przejmuje Państwo.
Obywatel powinien mieć zagwarantowane minimum socjalne na przeżycie i to w realnej wysokości. Jakakolwiek danina dopiero powyżej tej kwoty. Demokratyczne Państwo to gwarantuje. Polska to republika bananowa kolesi i nic więcej.
Gdyby to co Pan powiedział o podatkach było prawdą to tysiące Polskich firm z Wielkiej Brytanii przeniosło by się do Polski i to natychmiast. Jak dotąd tysiące firm ucieka z Polski do UK żeby płacić tam" wyższe" podatki, taki jest wniosek według chorej wypowiedzi naszego ministra finansów.
PS. W Wielkiej Brytanii samozatrudniony wysyła raz na rok pocztą rozliczenie gdzie podaje 3 kwoty:
1. Przychód
2. Koszty
3. Dochód
Jak się coś nie zgadza to urzędnik pomaga listownie bądz telefonicznie. Nie ma mowy o jakimkolwiek karaniu czy straszeniu. Póki każdy prowadzący działalność gospodarczą w Polsce dla Pańskich urzędników jest przestępcą to żadne reformy niczego nie zmienią.
Najniższe podatki w kraju gdzie nie istnieje kwota wolna od podatku tego by żaden kabaret nie wymyślił.

piątek, 1 listopada 2013

Somebody fouls you once - shame on him. Somebody fouls you twice - shame on you.



       


       Polska jest jak lokomotywa, która pociągnie pozostałe wagoniki zwane EU, wiec każdy chce mieć nasza walutę. Dzięki reformom Pana Premiera Tuska Donalda Polska gospodarka nabiera rozpędu, można powiedzieć, "Proszę Państwa - kryzys się skończył", przynajmniej w Europie.

       W ogóle to tu Mietek co kładzie płytki w USA ale chce wrócić. Tu w Stanach ludzie nie chcą się godzić na podniesienie podatków, idioci. Tłumaczę im, że rząd lepiej wyda ich pieniądze niż oni sami ale to jak grochem o ścianę - ale czego się można spodziewać po nardzie w którym połowa społeczeństwa nie wie z jakimi krajami graniczy Polska (np w mojej ojczyźnie - Polsce, prawie każdy wie z jakim krajami Polska graniczy).

Ja w pełni popieram i zgadzam się z polityka Pana Premiera Donalda Tuska, polegającej na zwiększaniu wszelkich obciążeń podatkowych, dlaczego - patrz wyżej. Np zwiększenie vatu na ubranka i artykuły dla dzieci jest wspaniałym posunięciem, każdy rodzic się cieszy bo płacąc przy kasie oczyma wyobraźni już widzi wspaniale przedszkola, oddziały dziecięce szpitali, darmowe posiłki dla ubogich dzieci etc. etc. które właśnie dzięki większemu vatowi będą powstawać. Czytając dziecku książeczkę do snu (oczywiście kupioną z większym vatem) każdy rodzic spokojnie patrzy jak dziecko zasypia, bez obaw o jego przyszłość w pięknym i wspaniale zarządzanym kraju jakim jest nasza Polska pod wodza naszego wspaniałego premiera Donalda Tuska.





Uważam, że PO to twór sztuczny i pełen hipokryzji. Oni nie mają właściwie żadnego programu. Nie wyrażają w żadnej trudnej sprawie zdania. Nie występują pod własnym szyldem, bo to ich zwalnia z potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. To jest oczywiście gra na bardzo krótką metę. Udają, że nie są partią, a nią są. Udają, że wprowadzają nową jakość, że są tam nowi ludzie. (...) O PiS nie chcę mówić. Tam są moi przyjaciele. (...) Samego PiS nie chcę oceniać, jest tam dużo wspaniałych ludzi. 

Stefan Niesiołowski - w wywiadzie "Naśladujmy Litwę", Życie 01.08.2001 


Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją. (...) W istocie jest takim świecącym pudełkiem. Mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO. 


Stefan Niesiołowski - "Świecące pudełko", Gazeta Wyborcza 19.09.2001 




Co z tym Bogiem?

     

       Nie wiem jak zacząć. W zasadzie zaczęło się wszystko bardzo dawno, miałem wtedy może 10 lat. Potem wszystko jakoś ucichło i wydawało mi się, że jest w porządku. Pamiętam te początki szkoły podstawowej. Nie było wtedy religii w szkołach. Były zajęcia po lekcjach, w najbliższym kościele. Chodziłem na religię. Raz a może dwa razy w tygodniu, sam już nie pamiętam. Jeśli spytalibyście się mnie teraz o czym wtedy uczyli na religii to szczerze odpowiem: Nie pamiętam. Pamiętam tylko, że chodziłem. Chodziłem też na msze. Niedzielne i świąteczne. Pierwsza komunia, jakaś rodzinna impreza. Święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc. Wspominając tamten okres i myśląc o tym to w zasadzie robiłem wszystko automatycznie, bo tak trzeba, bo tak kazali. Wszystkie te nauki kościelne nie sprawiły że zrozumiałem o co w tym wszystkim chodzi. Byłem przecież tylko dzieckiem.
       I nadszedł ten dzień. Moja ciotka, siostra taty w jakimś żalu i bezsilności na otaczającą rzeczywistość ( a były to czasy komuny, późny Gierek, puste sklepy i megakolejki z listami) rzuciła zdanie, które pamietam do dzisiaj: "Gdybym ja była Królową Polski to Polska byłaby Królową Świata!". I tyle. Często o tym myślę. O co w tym wszystkim chodzi? Co z tą wiarą? Co z tym Bogiem? Jest czy nie ma? Jaki jest sens tego wszystkiego? 






Wyobraź sobie, że nie ma Boga.

Wtedy Watykan jest zwykłą legalną organizacją, o niejawnych strukturach, o niejawnej ekonomii, stojącą ponad prawem Europejskim i międzynarodowym. Prawo kryminalne też nie stosuje się rzecz jasna. Wewnętrznie nie do końca wiadomo, czy to totalitaryzm, czy to
demokracja. Organizacja ta ma swoich wysłanników politycznych w każdym niemal kraju, wszystko o wszystkich wie, ma placówki w każdym nawet najmniejszym mieście, ma wpływ na życie publiczne w każdym niemalże kraju. Co niedzielę zbiera haracze w tych swoich placówkach, grożąc abstrakcyjną karą zwaną 'piekłem' za zwykłe nie stawienie się i nie płacenie.


piątek, 22 marca 2013

Wilcze oczy...

      Premier właśnie powiedział, ze "nie będzie tolerować wyrzucania pieniędzy". Chodzi o LOT, nasza spółkę Skarbu Państwa, która od lat przynosi straty. Zabrzmiało groźnie. Już się wszyscy wystraszyli premiera i zabrali się ostro do roboty. Na 200... co tam, na 300 procent normy. 
      Jeśli mam być jednak szczery to nie zauważyłem by na kimś zrobiło to wrażenie. Ot takie jeszcze jedno straszonko. W zasadzie już od dawna większość ignoruje te pohukiwania.

      Tak przy okazji przypomniało mi sie jaki to premier był grożny w sprawie abonamentu RTV. Może warto przypomniec?
     
      Haracz ściągany z ludzi, archaiczny sposób finansowania mediów publicznych, ciężar, który urąga poczuciu przyzwoitości - to tylko niektóre określenia, jakimi premier Donald Tusk (54 l.) określał abonament radiowo-telewizyjny. W 2006 r. nawoływał nawet do tego, by go nie płacić. A teraz... Co nam mówił Tusk w sprawie abonamentu: Październik 2007 r. To nie jest telewizja publiczna Przestańmy udawać, że płacimy abonament na telewizję publiczną, a ona jest telewizją rządową. Będziemy chcieli wyegzekwować misyjność mediów. Będę zawsze wszystkim mówił kolegom z PO i PSL, że kto rządzi mediami publicznymi, przegrywa wybory. Chcę, żeby wybili sobie wreszcie z głowy to, że muszą być koniecznie w mediach publicznych. Ta ekipa zrobiła z telewizji publicznej rzecz najgorszą, mamy zwyrodnienie w ośrodkach regionalnych. Wszystkich, którzy tak drastycznie nadużyli mediów publicznych do własnych celów politycznych, czeka bardzo surowe rozliczenie. Nie wykluczam, że także w trybie karnym. Nie chcę straszyć prywatyzacją, lecz oczekuję od mediów publicznych misji. Listopad 2007 r. To wyłudzanie pieniędzy Wszystkie dotychczasowe starania, takie jak (...) instytucja abonamentu, mające prowadzić do ochrony mediów publicznych przed nadmiernym upolitycznieniem, okazały się wyłącznie instrumentami - mówię to z pełną odpowiedzialnością - wyłudzania pieniędzy od Polaków na rzecz budowania propagandowej machiny rządowej. Kwiecień 2008 r. Abonament to haracz Abonament radiowo-telewizyjny jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi; dlatego rząd będzie zabiegał o poparcie prezydenta i opozycji dla jego zniesienia. (...) Nie wyobrażam sobie jednak, aby w finale utrzymać ten niesprawiedliwy, a kosztowny system. (...) Mamy zbyt wiele informacji na temat nieracjonalnego wydawania pieniędzy publicznych, pieniędzy podatnika, jeśli chodzi o media publiczne. Maj 2008 r. To wyjątkowo obłudny system Chciałbym powiedzieć, że nie spoczniemy dopóty, dopóki nie zmienimy tego wyjątkowo obłudnego systemu narzucania haraczu Polakom szczególnie niezamożnym po to, by nieliczna grupa ludzi mogła korzystać z tego materialnie w sposób nieuzasadniony, poza jakąkolwiek kontrolą, i żeby niektórzy najbardziej ambitni politycy wykorzystywali te media publiczne we własnym interesie.



Pozdrawiam. Epistemon


P.S. Dzisiaj Polska - Ukraina. mam nadzieję, że coś pokarzemy.






środa, 20 marca 2013

W imię czego...?

Widok na Tatry z Gubałówki
      Uwielbiam góry. Są piękne o każdej porze roku. Tyle razy byliśmy tam z rodziną i za każdym razem chętnie wracamy. Piękne widoki, powietrze, szum wody. Świetny kontakt z przyrodą bardzo wewnętrznie mnie uspokaja. I pewnie wielu innych także.
      Tatry to najwyższe góry jakie mamy. Nie należą do najwyższych na świecie jednak nie ma chyba roku by ktoś nie zginął. A to lawina, a to ktoś odpadł od ściany. Tatry potrafią być groźne. 

Tatry
      A co dopiero Himalaje. Długie na ponad 2500km (prawie jak z Polski do Hiszpanii), szerokie na ponad 250km (1/3 Polski) i sięgające prawie 9km (4 razy wyższe od Tatr) licząc od poziomu morza oczywiście. Przy wysokości względnej to nieco ponad 4km w linii prostej. Gdyby Ziemie zmniejszyć do wielkości piłki tenisowej byłyby jedyna rzeczą, którą wyczulibyśmy opuszkami palców. Tam widoki muszą być piękne. Wiele bym dał by móc pojechać w te góry i rozkoszować się ich widokiem. To dopiero musi być potęga przyrody.

Himalaje z kosmosu
      Jednak przyznam się, ze słysząc o śmierci dwóch polskich himalaistów podczas wyprawy na Broad Peak zastanawiam się nad całym sensem takich wyczynów. Rozumiem tych co chcą być na danym szczycie jako pierwsi. To jeszcze do mnie przemawia. Lecz wszyscy następni to tylko powtórka. Żeby dodać sobie splendoru i chwały wymyślają rożne kombinacje: pierwsze wejście zimą, pierwsze wejście trasą wschodnią, zachodnią, północna-wschodnią, południowo-zachodnią, pierwsze powtórne wejście itd. Co by nie wymyślili będą już tylko powtarzać wyczyn tego pierwszego. Tak jak z kobieta. Pierwszy jest tylko jeden. Każdy następny może powiedzieć "pierwszy w kinie", "pierwszy w lesie", "pierwszy dwa razy pod rząd"... cokolwiek nie wymyśli i tak już jest kolejnym.
      Poza tym jak mówią "zdobyliśmy szczyt" to rozumiem, że od początku do końca jest to ICH zasługą. Tymczasem większość roboty odwalają za nich Szerpowie, którzy niosą prawie cały ekwipunek pod sam szczyt a zdobywcy idą ostatnie kilkaset metrów. Szerpom to oczywiście odpowiada bo z tego żyją i takie podejścia na 7500m to dla nich codzienność. Na sam Mount Everest w ostatniej dekadzie XXw. weszło prawie tysiąc osób. Nie mówię o tych co próbowali. Biznes się kręci.

Himalaje
      Zwolennicy himalaizmu i wspinaczek w ogóle powiedzą, ze to ich pasja, życie. Rozumiem. Niech będą teraz na tyle odważni i użyją tych argumentów w stosunku do żon i dzieci tych co zginęli. Czy ta pasja była tego warta. Czy rodziny zaginionych podzielają teraz tę pasję i są z niej dumni? Nie wiem.
      Wielu ma swoja hobby, czymś żyje. Nie rozumiem co może być podniecającego w ocieraniu się o śmierć. Dla mnie jest to totalny brak odpowiedzialności i egoizm. Rodzina nie istnieje, liczę się tylko ja. 
      Tak na marginesie francuski człowiek-pająk Alain Robert, który wspina się po wieżowcach w rożnych krajach jest z reguły aresztowany zaraz po wejściu lub wręcz w trakcie wspinaczki. Podawane powody są rożne lecz chodzi głownie o stwarzanie ryzyka. Z drugiej strony ludzi, którzy wspinają się na 8500m przy -45C, po ciemku i wietrze wiejącym ponad 100km/h określa się mianem bohaterów.

Himalaje
      Uwielbiam góry, nie rozumiem bezsensownych śmierci.


P.S. Poniżej górski szlak wycieczkowy - Chiny








niedziela, 10 marca 2013

Zima



      Zima powoli się kończy chociaż jeszcze czekają nas jej ataki. Coraz rzadsze, jednak pewnie dadzą nam się jeszcze we znaki.
      Zima to mróz, czerwone nosy, skostniałe palce, zaparowane okulary w autobusie i spóźnienia bo się dlużej ubieramy i samochody wolniej jeżdżą.
      Ale zima to też piękno, obrazy ze śniegu i lodu, czyste niebo, głęboka cisza, skrzypienie śniegu pod butami.
      W zasadzie wolę lato od zimy jednak ta piękna zima jest nie do opisania. To po prostu trzeba poczuć.

Pozdrawiam zimowo.

Najniższą temperaturę w Polsce zanotowano 9.02.1929 w Olecku. -42C

Najniższą temperaturę na świecie zanotowano na stacji Wostok (Antarktyka) 21.07.1983. -89,2C

Najszybszy spadek temperatury zanotowano w Browning USA. 24.01.1916 temperatura spadła w ciągu 24 godzin z +6,7C do -48,8C

Robiąc kostki lodu w zamrażarce wlewaj ciepłą wodę a nie zimną. Optymalna temperatura wody, z której chcemy uzyskać kostki lodu, wynosi ok. 35 stopni Celsjusza. Jednak do dziś nie jest jasne, które konkretnie zjawisko fizyczne odpowiada za ten fenomen.

Na środku jeziora woda zamarza później przez co lód w tym miejscu jest cieńszy niż przy brzegu.

Hipotermia to u ludzi dolegliwość, w wyniku której temperatura ciała spada poniżej 35 °C.

Pierwsze zimowe igrzyska olimpijskie rozegrano w 1924 w Chamonix, Francja.

Kiedy temperatura w ciągu dnia spada poniżej 7°C, należy założyć opony zimowe.

Jeśli na skutek przebywania na mrozie skóra zaczyna być zaczerwieniona i w miejscach zaczerwienionych staje się bolesna, można spodziewać się odmrożenia. Należy wtedy udać się do ciepłego pomieszczenia i delikatnie ogrzać miejsca przechłodzone. Natomiast bladość skóry i ustąpienie bólu świadczą już o jej odmrożeniu.

Nie wolno przekłuwać pęcherzy, masować i nacierać czymkolwiek odmrożonych okolic skóry oraz gwałtownie rozgrzewać odmrożonych części ciała, gdyż skóra w okolicy odmrożenia jest bardzo delikatna. Nie wolno także podawać poszkodowanemu alkoholu.

Większość kryształków śniegu jest płaska i ma po sześć, w przybliżeniu identycznych, ramion.
Przyczyna, dla których sześć niezależnie rosnących ramion kryształu przyjmuje identyczny kształt, a jednocześnie żadne dwa kryształki nie są identyczne, nie jest jeszcze w pełni zrozumiana.

Wilgotność śniegu padającego w Górach Skalistych Stanów Zjednoczonych może spadać do poziomu 3-5%, podczas gdy wilgotność śniegu w Alpach wynosi przeważnie ponad 15%. Śnieg sztuczny ma wilgotność ponad 35%.

Polska 1978/79. Ta zima była wyjątkowo śnieżna. W noc sylwestrową 1978 rozpoczęły się tak intensywne opady śniegu (na Dolnym Śląsku z początku był to deszcz), że wkrótce potem w styczniu 1979 sparaliżowany został cały kraj, brakowało surowców energetycznych. W większości miast komunikacja miejska nie funkcjonowała wcale lub w bardzo ograniczonym stopniu. Transport międzymiastowy również funkcjonował bardzo źle. Autobusy w niektórych okolicach jeździły w tunelach wykopanych w śniegu. Zamarznięte zwrotnice kolejowe i popękane w wyniku mrozów szyny spowodowały, że transport węgla do elektrociepłowni docierał wyjątkowo rzadko, a rozmrażanie tego, który udało się dowieźć, było bardzo utrudnione. Do odśnieżania torów i dróg skierowano żołnierzy i ciężki sprzęt wojskowy (m.in. czołgi, które swoimi gąsiennicami zrywały grubą warstwę zmrożonego i zbitego śniegu na drogach). W Polsce ta zima nie przyniosła wyjątkowo mroźnych miesięcy za wyjątkiem głównie północno-wschodniej części kraju, gdzie były 30-stopniowe mrozy oraz bardzo niskie średnie temperatury.

poniedziałek, 4 marca 2013

Stracone marzenia



      Kolejny przekręt, kolejna afera. Setki milionów złotych zniknęło. Tysiące ludzi oszukanych, pieniądze przyjęte i nieoddanie. Dramat wielu osób. 
      Amber Gold, piramida finansowa kolejna w naszym kraju, naszej Zielonej Wyspie. Młody, rzutki biznesmen z Gdańska zakłada firmę, która zajmuje się wszystkim. Skupuje złoto, oferuje lokaty na bardzo wysoki procent. I co ważne w początkowym okresie wypłaca dywidendy wiec jego wiarygodność rośnie w błyskawicznym tempie. Rozwija się bardzo szybko. Uruchamia nawet linie lotnicze, które oferują mega niskie ceny. Wychodzi na to, ze taniej jest polecieć do innego miasta niż jechać koleją czy samochodem. Cudowny sen, który się spełnia. Młody biznesmen ma samoloty, które na reklamach ciągną politycy jednej opcji. 

W Gdańsku Rębiechowie na imprezie OLT 12.12.2011 obecni byli prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, marszałek Mieczysław Struk oraz senator Roman Zaborowski. Wszyscy związani są z PO. Oni własnoręcznie zadbali o interesy oszusta Marcina P. Przeciągali na lotnisku samolot należący do firmy P. Akcji przyglądał się mentor Platformy Obywatelskiej, były prezydent Lech Wałęsa.
 
      Zaplecze wydaje się być bardzo mocne, nic nie może się wydarzyć. No, bo jak się może coś przydarzyć firmie, w której pracuje syn premiera. Najlepsza polisa ubezpieczeniowa. Tak dobra, ze można przez pierwsze miesiące działalności nawet nie mieć księgowości. Tak dobra, ze nie trzeba składać do Urzędu Skarbowego sprawozdań, nie trzeba płacić podatków, bo… US i tak się nie upominał. I po co? 

Z ustaleń RMF FM wynika, że kontrola resortu finansów w I Urzędzie Skarbowym w Gdańsku wykazała poważne uchybienia w związku ze sprawą Amber Gold. Spółka nie została umieszczona w systemie komputerowym, którego używają urzędy skarbowe w całym kraju. W praktyce, Marcin P. prowadził swoją działalność jak w raju podatkowym i nie musiał składać żadnych deklaracji.

Choć zgodnie z obowiązującym prawem po przeniesieniu przez Marcina P. dokumentów Amber Gold do I Urzędu Skarbowego w Gdańsku w listopadzie 2009 roku, powinien on zostać zarejestrowany w systemie najpóźniej do marca 2010, przez 16 miesięcy jego działalność nie figurowała w systemie komputerowym urzędu skarbowego.

W wyniku kontroli ustalono też, że firma Amber Gold Invest także nie była wprowadzona do systemu i działała w warunkach przypominających raj podatkowy przez 23 miesiące.

Teraz trwa wyjaśnianie, czy niewprowadzenie firm Marcina P. do systemu było błędem, czy celowym działaniem pracownika urzędu.

       Przecież urzędnicy odbija to sobie na piekarzu, co rozdawał za darmo chleb. Odbiją to sobie na kobiecie z kiosku, co zrobiła kopie ksero A4 bez paragonu fiskalnego. Strzeżcie się wszyscy przedsiębiorcy (szczególnie ci mali, jednoosobowi) jak się spóźnicie z zapłatą podatku. Za miesiąc upomnienie, później blokada konta, a jak nie pomoże to komornik. Żyjemy w końcu w państwie prawa. 
      Jednak nasz Amber Gold ma się dobrze. Nikt się nawet nie pyta skąd młody chłopak miał pieniądze na drogie limuzyny, najdroższe lokale no i najważniejsze: na założenie linii lotniczych. Nikt się nie pyta, NIKT. OLT po prostu pojawia się, lata ze wszystkich lotnisk a w mediach jest ich pełno. Kto na to wyłożył, kto prał (?) pieniądze, kto załatwił ślepotę urzędników skarbowych i służb bezpieczeństwa? Jedynie KNF cos tam napomykał ale było to takie cichutkie, ze premier myślał, ze to może jakaś mucha lata koło Stadionu Narodowego.

      I nagle coś się dzieje. Misterny układ wali się w przeciągu miesiąca. Mimo obietnic, konferencji prasowych samoloty nagle przestają latać a ludzie nie dostają swoich pieniędzy. Straty liczone są w setkach milionów złotych. Jak jest już tak głośno, ze pękają bębenki w uszach nagle nasze dzielne służby CBA, CBS, ABW, prokuratura, skarbówka dobierają się do pana Plichty. W takim starciu młody człowiek nie ma żadnych szans. Czyżby już zrobił swoje, przestał być potrzebny, pieniądze zostały uprane? Premier nagle z właściwym sobie uśmiechem odcina się od syna („to jest dorosły facet”), Plichta ląduje w areszcie, jego żona tez nie ma lekko. Pracowników OLT dotyka ostracyzm korporacyjny, są praktycznie bez szans na prace w LOT lub podobnych firmach. Majątek Amber jest licytowany. Komornicy, syndycy i inni likwidatorzy oraz wszelkie sępy już się szykują na wielkie przejęcie. Tylko zwykli ludzie cierpią i media powoli przygotowują ich, że pieniędzy raczej nie odzyskają. Sprawa powoli przycicha pojawiają się znacznie ważniejsze tematy: co z matką Madzi i czy Grodzka powinna być wicemarszałkiem sejmu? Generalnie piękna akcja, służby się spisały, premier był czujny a urzędy swoje odbiorą. W zasadzie modelowa akcja. Tylko dlaczego oprócz Plichty nikt nie został ukarany? Dlaczego naczelnik Urzędu Skarbowego nie poniósł zadanej odpowiedzialności? To samo zwierzchnicy służb wszelakich. Nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Żadnej!


      Nie mija parę miesięcy. Nasza duma narodowa LOT kupuje dwa Dreamlinery. Amerykańskie. Piękne. Marzenie. Jako pierwsi w Europie. Radość nie trwa długo. Ciągłe awarie uziemiają nasze maszyny. Złośliwi mówią, ze po to, aby więcej ludzi mogło je zwiedzić na lotnisku. Lecz nie o to chodzi. Zakupowi towarzyszyła prasa, telewizja, ważne osobistości. Słowem show jakich mało. PR na miarę Zielonej Wyspy. Jednak krótko potem wybuchła bomba. LOT bankrutem. Wyciąga do państwa rękę po dotacje, bagatela, MILIARD złotych. Na początek! Co się okazuje? LOT od czterech lat bankrutuje, przynosi straty. Kilkaset (100-200?) milionów złotych rocznie! Spółka Skarbu Państwa od kilku lat topi, marnuje, wyrzuca w błoto NASZE pieniądze. Na kwoty, przy których Amber Gold to pikuś. Maluteńki pikuś. Żeby przetrwać LOT prosi rząd o miliard złotych. W zasadzie jest to ukryte ultimatum „Musicie dać, bo padniemy”. 
      Pytanie skąd rząd ma wysupłać miliard złotych? Oczywiście z podatków, czyli naszych, moich i Twoich pieniędzy. Ktoś wyliczył, ze na podatnika to wyjdzie średnio 3000 złotych. I tu wychodzi cały absurd oraz fałsz tej sytuacji. Czy chcesz podatniku dać swoje pieniądze na firmę bankruta? Możesz nie chcieć, lecz jeśli rząd da to i tak jakby wyjął Ci z kieszeni 3000 złotych. Spytasz: jak to wyjął? Oczywiście masz racje, bo fizycznie nikt Ci reki do kieszeni nie włożył ani nie uszczuplił konta. Jednak ten miliard mógł pójść na szkoły, drogi albo na łatanie dziury budżetowej, która to właśnie łata nasz rząd podnosząc podatki.

      Pytanie co robiły służby specjalne jak w LOT-cie co roku znikały setki milionów już nie do odzyskania? Przy Amber Gold nie minęły dwa miesiące i już firmy nie ma.

      Pytanie gdzie był premier i minister skarbu? Przecież LOT to w zasadzie „ich” firma.

      Pytanie za co cały zarząd i rada pobierali wynagrodzenie po kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie? Pieniądze szły z naszych podatków dla tego grona wzajemnej adoracji a ich obowiązkiem było takie zarządzanie spółka by przynosiła zysk.

      Pytanie dlaczego nikt z zarządu LOT nie wylądował w areszcie tak jak Plichta? Przecież skala defraudacji była znacznie większa i dotyczyła wszystkich podatników.

      Pytanie dlaczego rząd się zgodził wesprzeć czyli dać takie ogromne pieniądze dla LOT? Odpowiedz oczywista – ratujemy setki, jeśli nie tysiące miejsc pracy. Jednak zastanówmy się trochę i wyobraźmy sobie pewna rzecz. Otóż pani Krysia prowadząca osiedlowy spożywczak, w którym pracuje pięć osób ledwo wiąże koniec z końcem. Wiadomo, ciężkie czasy. Od jakiegoś czasu jest pod kreską. Postanawia wiec pójść do pana premiera by dał jej dwieście tysięcy złotych na przetrwanie. W końcu LOT dostał. Czy premier jej da? Śmiem wątpić. W końcu nie można porównywać LOTu i spożywczaka pani Krysi. Tu pięć osób, a tam dwa tysiące. Pani Krysi nie pozostaje nic innego jak żebrać w bankach o kolejny kredyt, który może dostanie. 
      Jest tu jednak pewna rzecz, na która warto zwrócić uwagę. Takich spożywczaków jak pani Krysi zamknęło się w 2012 roku ponad cztery tysiące. Nawet jeśli pracowało w każdym piec osób to mówimy o utracie pracy przez 20,000 osób. To znacznie więcej niż zatrudnia LOT. I nawet jeśli każdy z tych sklepików dostałby w prezencie od premiera po dwieście tysięcy złotych to i tak by wyszło osiemset milionów, czyli mniej niż dostał sam LOT.

      Jedyna wspólna rzecz jaka łączy dwie opisane tutaj firmy to litery w ich nazwach. Reszta to dwa światy. Do którego trzeba należeć by żyło się lepiej?


„Money talks and bullshit walks” jak mawiał Danny de Vito do swojego brata bliźniaka Arnolda. Coś w tym jest.